W listopadzie, w listopadzie ogień z liści opada i gaśnie, mgła zasłania ręce i twarze, nie jest jaśniej, nie jest wyraźniej.
Jakie nam okna, jakie sufity, jakie ulice, jakie schody, jaka nam wiara, jaka tęsknota, jaki popiół w oczy?
Gdzie płonie dla nas ogień weselny, gdzie płynie rzeka miodu i wina? Spadająca gwiazdo, twoja godzina!
W listopadzie, w listopadzie zostań ze mną, zostań przyjaźnie, może niebo nam się pokaże jakoś jaśniej, jakoś wyraźniej.
Wzniesiemy mury, progi wysokie, wstawimy okna, zamkniemy bramy, rzucimy dywan ciepła i ciszy pod nogi i na ściany.
I rozpalimy ogień weselny, i rozlejemy miód i wino, spadająca gwiazdo, mijaj godzino!
W listopadzie, w listopadzie ogień z liśćmi opada i gaśnie, zasłaniamy naprędce twarze, ale widać coraz wyraźniej.
Puste są okna, puste podłogi, puste ulice, puste schody, pusta nadzieja, pusta tęsknota, w puste patrzysz oczy.
Nie płonie żaden ogień weselny, nie płynie rzeka miodu i wina, spadająca gwiazdo, czyja godzina?
Puste są okna, puste podłogi, puste ulice, puste schody, pusta nadzieja, pusta tęsknota, w puste patrzysz oczy.
Nie płonie żaden ogień weselny, nie płynie rzeka miodu i wina, spadająca gwiazdo, czyja godzina?
Puste są okna, puste podłogi, puste ulice, puste schody, pusta nadzieja, pusta tęsknota, w puste patrzysz oczy.
Nie płonie żaden ogień weselny, nie płynie rzeka miodu i wina, spadająca gwiazdo, czyja godzina? Spadająca gwiazdo, czyja godzina? Spadająca gwiazdo... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|