I
Ziemia - to plama Na nieskończoności błękicie Ciemna gwiazda w słonecznych gwiazd świcie Grób odwieczny potomków Adama
Onego czasu jedna z gwiazd wiecznego gmachu Obłąkała się w drodze, jam ją zgonił lotem Czułem w dłoni jej serce bijące z przestrachu Jak serce ptaka, ludzkim dotkniętego grotem I drżącą położyłem przed tronem Jehowy A Bóg rzekł do mnie świato - tworzącymi słowy "Krew ludzka skrzydła twoje rumieni" Padłem twarzą na boskie podnóże Na proch gwiazd, na kobierce z promieni "Boże, Boże, Boże! Skrzydeł piór otarłem o ziemię Krwawa była - widziałem! widziałem! Za grzechy ojców w grobach kładące się plemię Lud konał... gwiazdy gasły... za gwiazdą leciałem Lud skonał Czas, byś go podniósł, Boże, lub gromem dokonał A jeśli twoja dłoń ich nie ocali Spraw, by krwi więcej niźli łez wylali Zmiłuj się nad nimi, Panie" A Bóg rzekł: "Wola moja się stanie"
Ziemia to - plama Na nieskończoności błękicie A Bóg ją zetrze palcem lub wleje w nią życie Jak w posąg gliniany Adama
II
Ziemia - to palma Na nieskończoności błękicie Ciemna gwiazda w słonecznych gwiazd świcie Grób odwieczny potomków Adama
Boże ześlij na lud twój wyniszczony bojem Sen cichy, sen przespany z pocin jasnych zdrojem Niechaj widmo rozpaczy we śnie go nie dręczy Rozwieś nad nim kotarę z rąbka niebios tęczy Niech się we łzach nie budzi przed dniem zmartwychwstania A mnie łzy ogromne i męki niespania
Ziemia - to palma Na nieskończoności błękicie Ciemna gwiazda w słonecznych gwiazd świcie Grób odwieczny potomków Adama Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|