Już ja z tobą nie zostanę, gdy nazwiemy nienazwane, kiedy miłość jak szalona nagle wpadnie nam w ramiona. Kiedy to, co w nas się czai, słowa liściem się umai, kiedy świerszcze znikną ranem, już ja z tobą nie zostanę…
Już ja z tobą nie zostanę, gdy wyznamy niewyznane, kiedy nagle poczujemy, żeśmy się wyzbyli tremy. Myśl przed słowem się ukorzy, myśl o słowo się zuboży i nim słońce wzejdzie ranem, już ja z tobą nie zostanę… (x2)
Teraz, póki wciąż milczymy, póki mówić się boimy, w strachu jak w orzechu mądrym spokój mieszka złotym jądrem. Lecz gdy myśl się w słowo wprzędzie, gdy poranne wstaną zorze, tak nam dobrze razem będzie, że już gorzej być nie może. (x2)
Choć swój śmiech będziemy słyszeć, śmiech ten nic już nie wypowie, a najmniejsza chwila ciszy będzie ciążyć nam ołowiem. I tak wypełnieni po brzeg, zakochani w świątek, piątek, trwać będziemy, wiedząc dobrze, że to końca jest początek.
Chyba że, gdy się zbudzimy, myśli słowom powierzymy, odnajdziemy coś tam jeszcze obok słów — bezradnych streszczeń. Myśli, sprzęty wypięknieją, z nową złączą się nadzieją, wróci to, co niewyznane, wróci to, co niewyznane — wtedy z tobą pozostanę…
Wróci to, co niewyznane — wtedy z tobą pozostanę…
Już ja z tobą nie zostanę…Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.