To pierwsza noc podmiejska, polska, szczecińska stocznia rozświetla mrok. Zamiast ulicami chodzić i streszczać zło zostaje tu na dachu bloku i powiększam tło. Siedzisz obok i patrzysz, jak zmieniam to. Ten blok to zarys istnienia, bo staje na krawędzi i zmieniam poziom w pion, gdzie ulice nie mają imion.
Transcendentalna mantra, idealna flauta. Chcesz to poczuć przez skórę, więc stań na palcach, unosimy się w górę, mam plan na kartkach zamazaną wędrówkę na koniec świata. Na mikrofonie mam zaklęte dłonie. widzę Twoje zaciśnięte skronie. Nie pytaj mnie czy leci z nami pilot, gdzie ulice nie mają imion.
Ślad zaginionych miast i kultur z gwiazd. Nie widzę nawet już nas na murku, nas - fani tablic, imion, dowodów. Świat bez barier to widmo pokoju. Jedna droga: Afryka, Indie wiesz nie ma Boga ja najwyższy jak Everest. Życie to jeden test, które co pewien czas ma dla nas siedem tras, tylko jeden grzech. Więc lećmy, przejdźmy przez ścianę śmierci, gdzie młode matki rodzą pijane dzieci. Chcę zburzyć te mury, które trzymają mnie i nie obejrzeć się, nic nie zatrzyma mnie. Żeby oczy zastygły we wschodzie słońca bez końca kochać się najgoręcej. Polecieć tam tylko z Tobą, zostań, bo ja nie mam dla Ciebie nic więcej.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.