Sam przez miasto, mijając ten przed wieczorny szum, Szedł po drugiej stronie drogi, przeciskając się przez tłum, W oczach ból, ten hermetyczny wyraz twarzy, Nad wyraz filozoficzny, zupełnie jakby o czymś marzył, I z trzy razy bezwiednie obejrzał się za siebie, Potem widziałem, biegnie, jego wzrok szuka. (Czego..) Szmer i docinki, te spojrzenia osób trzecich, Przebiegnę przez ulicę stanąć mu naprzeciw, (Cześć) Przebiegłem ale czy mnie pozna? Cześć, co u Ciebie? Gdy spytałem padła riposta nagła - wiesz Maciek, nie wiem... Bo sam nie znam siebie, nie wiem jak mam poznać czy ja... Nie dałem mu dokończyć, przypomniałem mu jak ostatni raz, Gdy widziałem jak raz porankiem, jeszcze jak Kajtas z Mankiem Oddawał do Chowiry ją, bodajże Casablankę. Teraz mówi- Masz pakiet? Bo mi tutaj z folii leci, I staliśmy tak samotni w tłumie i ten śmiech dzieci, Szyderczy. Jego spodnie szare, jak cały ubiór, Ubrudzone smarem, wyrzucały go z tłumu, Miejski tłum, lud wyrzucił nas, skradli czas, Bo sam nie wiem czy nie widzę Cię ostatni raz. Bo sam nie wiem czy nie widzę Cię ostatni raz.
Była sobota, ale dzień jak zwykle, to samo miejsce spotkań, Już przywykłem, do którego pukać okna, Ten sam blok, taka złota jesień, od biedy, ja mokłem, Kiedy rapu w drodze mogłem słuchać tylko przez walkman, Wtedy zanim zszedł pomyślałem tylko Mamy kilkanaście lat i ćpamy, czy to nie za szybko? Mówią, mamy przecież rozwój, progres i tak dalej, Przepalamy swój talent. Dobrze wiem, mówią szalej, Ale... No właśnie. To kolejny dzień z rzędu, patrzę jak ten żar gaśnie w nas, No niby raźniej, ale czas nam mija wokół, A my dalej z nad bloków strzepujemy z gwiazd popiół, Znowu zjazd obłoków, monotonii absurd Ktoś przebudził mnie i odsłonił kaptur sprawnie. To był on. Powiedział tylko, żebym poszedł za nim Powiedział: Muszę oddać film do wypożyczalni.
Tydzień po spotkaniu w centrum, siedziałem właśnie z bejbe I spędzałem wieczór u niej, grając partię w Scrabble, Nagle Mayday. Zadzwonił telefon, patrzę na wyświetlacz: To siostra - przyszedł on chce się z Tobą spotkać. Powiedz, żeby został, poczekał, powiedz, mu że zaraz będę, ja już wychodzę, Chciałem podbiec i sam nie wiem czemu biegłem Wpadłem, zdyszany, jak pośpieszny na PKP. Patrzę siostra, pytam: Został? Ona - Wyszedł, nie chciał czekać. Kurwa – powiedziałem. Ona na to Jakiś zaćpany był, pijany, czy tam nie wiem sama za to... Chyba zapomniał torby, zostawił u Ciebie w pokoju, Myślę- Dobrze, jest jakiś problem? nie zostawiaj go w spokoju. Więc patrzę do środka a tam: jakieś brudne spodnie, mokry ręcznik, długopis, jakaś fifka no i portfel, Kaseta VHS bez tytułu, myślę - sprawdzam, Ingrid Bergman, Humphrey Bogart - Casablanka.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.