Siedziałem cichutko w pokoju, błagałem Boga, nie chcę postoju. Zapłakany, zadręczony, zasmarkany, pytałem czy będziesz mi jeszcze dany. Myślałem, że jestem dzieckiem szczęścia, myślałem, że dużo znaczę, a okazałem się brudny, zwariowany, łatwy.
Nie miałem siły dalej walczyć i uciekać więc się poddałem tobie, zacny, ale chory paranoiku, który musi zapłacić za moje bóle, żale. Rozumiesz wariaciku? Niegodny mojego ciała szczylu. Ale warty zemsty, śmierci.
Otworzyłeś wrota, szczelnie zamknięte, przekroczyłeś próg mojej niewinności. Miałeś mnie w dupie i to nad wyraz dosłownie, a ja chciałem czułości. Jechałeś mocno, posuwałeś jak lew, a ja krzyczałem i z bólu nie wytrzymywałem, aż się posrałem (posrałem).
Zadowolony byłeś z siebie, czułeś się jak w niebie. Szeptałeś dobrze będzie, tylko zaciśnij pośladki, aż poleci sok miłości, sok rozkoszy. Ale to nie był on, to było gówno, z jakim musiałem się zmierzyć i muszę do końca moich marnych dni. Ta chwila trwa, i co dalej da? Myślałem sobie, patrząc na twój parszywy, zboczony ryj. A nic, śmierć, ale to nie wyjście. Walczę, ale nadal kiedy jem jajecznicę, jajka, widzę te twoje ogromne, jędrne kule w sobie, które pulsują jakby miały zaraz pęknąć jak moje życie...
Otworzyłeś wrota, szczelnie zamknięte, przekroczyłeś próg mojej niewinności. Miałeś mnie w dupie i to nad wyraz dosłownie, a ja chciałem czułości. Jechałeś mocno, posuwałeś jak lew, a ja krzyczałem i z bólu nie wytrzymywałem, aż się posrałem (posrałem).
Taka historia, mojego życia marna, a gdy zapłaczę, poczuję się jak sarna. Zniszczona psycha i luźne zwieracze, moja wolność, śmierć.
Otworzyłeś wrota, szczelnie zamknięte, przekroczyłeś próg mojej niewinności. Miałeś mnie w dupie i to nad wyraz dosłownie, a ja chciałem czułości. Jechałeś mocno, posuwałeś jak lew, a ja krzyczałem i z bólu nie wytrzymywałem, aż się posrałem (posrałem).Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.