Pod nieboskłonem pionowym Błękitne i fioletowe Pole łubinu van Gogha Zapachem kwiatów umyka Rój wirujących płomyków A fiolet zmienia się w kobalt
Ten dziwny pejzaż letni Snuliśmy pełni nadziei Tak niskim szliśmy lotem Że stopy czuły chłód ziemi To było piękne i proste Lecz pejzaż nagle się zmienił
Nad głową czarne konary Syczące sykiem węży Stwory ohydnie splątane W strasznej malignie secesji Nagle nas osaczyły Gałęzi szpony i macki Staliśmy porażeni Po twarzach biły nas ptaki Ślepe jak nietoperze A pejzaż nie chciał się zmienić
Wtedy z kieszeni wyjęłam Moneta czy też Sisleya Pocztówkę z pustym pejzażem Krzyknęłam stłumionym szeptem "Niechaj się stanie ta przestrzeń Ta cisza niech się wymaże"
[2x:] A potem, siłą woli Przez zaciśnięte powieki Chowaliśmy ten pejzaż Tacy spokoju spragnieni Cierpliwa była nadzieja Lecz pejzaż nie mógł się zmienićTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.