Codziennie, niezmiennie Od świtu do nocy dzień się starzeje Codziennie, niezmiennie Chmurami, gwiazdami niebo siwieje Codziennie, niezmiennie Wciąż dłuższa i dłuższa staje się zima Codziennie, niezmiennie Sam siebie pytam: "Co mnie tu trzyma?"
Chociaż patrzyłem przez bielmo okien Chociaż widziałem rude rynsztoki Tutaj zostałem Chociaż widziałem obłudne lata Z niebem żebraczym w dziurach i łatach Tutaj zostałem
I kiedy później czarne plakaty Strzelały każdej nocy do kwiatów Tutaj zostałem I kiedy później, w gniewie i męce O broń wołały rozpaczy ręce Tutaj zostałem
I choć tak wiele jest we mnie cienia I miłość swoją, i swe marzenia Tutaj zostawię Kiedy - być może - kogoś zasmucę Nigdzie nie pójdę, nigdzie nie wrócę Nigdzie nie pójdę, nigdzie nie wrócę Tutaj zostanę, w mojej Warszawie
Codziennie, niezmiennie Przechodzą, odchodzą twarze stygnące Codziennie, niezmiennie Wciąż niżej i niżej idę za słońcem Codziennie, niezmiennie Próbuję rozplątać ręce związane Codziennie, niezmiennie Wiem, że na pewno tutaj zostanę
Chociaż patrzyłem przez bielmo okien Chociaż widziałem rude rynsztoki Tutaj zostałem Chociaż widziałem obłudne lata Z niebem żebraczym w dziurach i łatach Tutaj zostałem
I kiedy później czarne plakaty Strzelały każdej nocy do kwiatów Tutaj zostałem I kiedy później, w gniewie i męce O broń wołały rozpaczy ręce Tutaj zostałem
I choć tak wiele jest we mnie cienia I miłość swoją, i swe marzenia Tutaj zostawię Kiedy - być może - kogoś zasmucę Nigdzie nie pójdę, nigdzie nie wrócę Nigdzie nie pójdę, nigdzie nie wrócę Tutaj zostanę, w mojej WarszawieTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.