Codziennie widzę ją w kawiarni Egipskie oczy, takie z kreską długie oczy ma I brwi egipskie, łuki czarne Nie oczy to, nie oczy, lecz daktyle dwa
Nefretete, Nefretete Tak, to ona, teraz wreszcie wiem Przyszła piękna Nefretete Do kawiarni w biały dzień Nefretete, Nefretete U jej stóp całować mógłbym pył Gdybym był Amenhotepem Gdybym faraonem był
Lecz to jest żona, szczęśliwa żona Innego właśnie faraona Nefretete, Nefretete Szkoda, że się to układa tak Bo mi pięknej Nefretete Pięknej Nefretete brak Bo mi pięknej Nefretete bardzo brak
Co dzień ją na ulicy mijam Egipski profil, co za głowa, jaki dziwny kształt I ta wysmukła, lekka szyja Nie szyja, lecz łodyga i lotosu kwiat
Nefretete, Nefretete Może to nie ona, może sen? Chodzi piękna Nefretete Po ulicy w biały dzień Nefretete, Nefretete U jej stóp całować mógłbym pył Gdybym był Amenhotepem Gdybym faraonem był
Lecz to jest żona, szczęśliwa żona Innego właśnie faraona Nefretete, Nefretete Szkoda, że się to układa tak Bo mi pięknej Nefretete Pięknej Nefretete brak Bo mi pięknej Nefretete bardzo brakTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.