Na górze księżyc, w dole Ren Ach, jak cudowny widok ten! Dodajmy, że wokoło maj I skała z gołą Lorelei.
W półtonach światła czesząc włos, Wydaje ona cudny głos. Na tle urwistych, czarnych skał Jaśnieje najjaśniejszym z ciał.
O Lorelei! O Lorelei! O Lorelorelorelei! O Lorelei! O Lorelei! O Lorelorelorelorelorelorelei!
Choć skała twarda jest dla dam, Po całych nocach siedzi tam, Włos muśnie i poprawi biust, Gdy tylko wioseł pluśnie chlust.
A rybak w jej wsłuchany głos Ku skale łódź kieruje wprost. O skałę dziobem - łup! i - chlup! I gęsto Renem płynie trup.
O Lorelei! Daj spokój, daj! Lecz jej w to graj! O Lorelei! O Lorelei! O Lorelei! O Lorelorelorelorelorelorelei!
Aż raz, gdy kwitł jaśminu krzak, Przepływał rybak piękny tak, Że Lorelei słowiczy śpiew Aż kipiał od wysokich "f"!
A gdy - nieczuły - z pluskiem burt Odpływał, skacze za nim w nurt. O skałę rani sobie skroń - Szkarłatna teraz Renu toń!
O Lorelei! O Lorelei! O Lorelei! Aj! Aj! Aj! Aj! O Lorelei! O Lorelei! O Lorelei! Aj! Aj! Aj! Aj!Aj! Aj!...
To przecież jasne jest jak dzień: Ów rybak głuchy był jak pień. Więc choć rybaczą przerwał rzeź, Niech nie brzmi pieśń na jego cześć.
Ten zwłaszcza, co nie lubi ryb, Ze smutkiem patrzy tam zza szyb - Gdzie księżyc, Ren i skały kraj, Na którym nie ma Lorelei...
O Lorelei! O Lorelei! O Lorelorelorelei! O Lorelei! O Lorelei! O Lorelorelorelorelorelorelei! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|