Spotkali się po mszy w niedzielę Gdy wychodzili z kościoła On najpierw stanął jak wryty A potem do niej zawołał Był już dość mocno w latach I ona też młoda nie była Swą katolicką postawą Stan swój dziewiczy sławiła I połączyła ich miłość Uczucie piękne i wzniosłe Jedynie jemu czasami Coś psuło chwile radosne Pożycia nie rozpoczęli Pragnąc uniknąć grzechu Im bliżej ślubu tym jemu Coraz mniej było do śmiechu
Nadszedł niedługo ów dzień Zagrały głośno organy Lecz on podczas nocy pierwszej Odwrócił się w stronę ściany Pytała czemu nie może Czy nie jest przypadkiem za stary On cichym głosem jej odrzekł:
- Kochanie, ja nie mam fujary...
Fujarę straciłem w podróży Gdy szedłem kiedyś przez wieś Odgryzł mi ją kundel duży Był głodny i nie miał co jeść Nie chciałem być w życiu samotny Pragnąłem znaleźć dziewczynę Bałem się wyznać ci prawdę oto okropny uczynek
I gorzko zapłakał lecz ona Nie czuła do niego niechęci Objęła go cicho mówiąc:
- Mnie co innego kręci
Potem patrzyła z uwagą Jak reaguje na to Że ona ze swej nocnej szafki Wyjmuje japoński wibrator On rozpogodził się szybko Zniknęła naraz frustracja I od tej pory nastała Wzajemna konsolidacja
Morał z całej historii Jest bez wątpienia taki: Nawet żarliwy katolik Może mieć jakieś braki
łahaha
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|