Nikt inny - samo życie pisze najlepsze scenariusze Ludzie, którzy zaprzedali diabłu duszę Czy to ruszę jak ekskrementy spuszczę, czy mnie rozumiesz? Ich umysły zatrute szeleszczącym bluszczem Skąd to znam? autopsja, pytanie retoryczne Wplecione w fabułę są wątki biograficzne Jak było kiedyś, nie ważne, nic już nie jest identyczne Przyjaźń - zabawna rzecz śmierci klinicznej Drastyczne, ciężko strawna prawda, rozgoryczenie Być z kimś gdy ciąży dylemat Mogę być sprzedany, nie zraniłem - zostałem ranny Ściema, pojąłem schemat, wszystko dla cyfry, dziwki bez ikry Ich domena - charakterystyczny w oku błysk łakomych pizd Skończona scena, przeszłość do której wróciłem, już tego niema Gówno martwe jak denat, zamknięty temat Wszystko się goi, blizna pozostaje, przypomina, boli Szokuje jak ciało zawinięte w czarnej folii Byłem nieudolny, nie przewidziałem jego przekrętów Gdy dorabiał się jak fundusz powierniczy procentów Pojawił się, zaatakował jak trojański koń Skąd taki mój dom, szmato zaciśnij zęby, za pieniądzem goń Aha, tak, czujesz szmalu woń? zaciśnij zęby, za pieniądzem goń
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Nikt inny - samo życie pisze najlepsze scenariusze Ludzie, którzy zaprzedali diabłu duszę Czy to ruszę jak ekskrementy spuszczę, czy mnie rozumiesz? Ich umysły zatrute szeleszczącym bluszczem Skąd to znam? autopsja, pytanie retoryczne Wplecione w fabułę są wątki biograficzne Jak było kiedyś, nie ważne, nic już nie jest identyczne Przyjaźń - zabawna rzecz śmierci klinicznej Drastyczne, ciężko strawna prawda, rozgoryczenie Być z kimś gdy ciąży dylemat Mogę być sprzedany, nie zraniłem - zostałem ranny Ściema, pojąłem schemat, wszystko dla cyfry, dziwki bez ikry Ich domena - charakterystyczny w oku błysk łakomych pizd Skończona scena, przeszłość do której wróciłem, już tego niema Gówno martwe jak denat, zamknięty temat Wszystko się goi, blizna pozostaje, przypomina, boli Szokuje jak ciało zawinięte w czarnej folii Byłem nieudolny, nie przewidziałem jego przekrętów Gdy dorabiał się jak fundusz powierniczy procentów Pojawił się, zaatakował jak trojański koń Skąd taki mój dom, szmato zaciśnij zęby, za pieniądzem goń Aha, tak, czujesz szmalu woń? zaciśnij zęby, za pieniądzem goń
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Wymazałem to z pamięci, człowieka życie, jego dola Wyrwany ze snu, trzecia nad ranem, wszystko od nowa Za oknem jak diamenty gwiazdy, pełna, srebrna moneta Dochodzę do siebie słuchając o bzdetach Wielkie żale, że inaczej postrzegam swoje życie Słyszą, że nim gardzę, uderz w stół - odezwą się nożyce Boi się, że tonie we własnym błocie Jeszcze wczoraj dałby życie by mieć twarz na banknocie Łapie zwiastuny w locie, chwyta je w mig Koniec z maskaradą, pada jego żałosny cyrk Moje słowa nie nosiły niczyich imion Wiedział, że chodzi o niego, nie spontanicznie nie wiedziony chwilą Jego umysł nie jest świeży jak kolejny milion wątpliwości Bilion zagubiony, rozglądaj się gorączkowo na cztery świata strony Skoro miał rację czemu teraz jest spocony? W matni, pamięta, że kiedyś między nami stosunek bratni Przykro było słyszeć, że jestem kimś ostatnim Kogo by prosił o przysługę nawet najprostszą Nie będzie nigdy u mnie z długiem, łatwo przyszło łatwo poszło Teraz żałuje, czuje się podle Nawet dla siebie jest nikim, rozmienił się na drobne Niesie piętno przed sobą jak w mroku pochodnię Ciężej jest temu, kto upadł, a wie jak jest żyć wygodnie
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Na gnijące myśli założone tanie maski Pod spodem zmarszczki zakryte makijażem Skurwione twarze, chaos jak na wieży Babel Jeden drugiemu bratem jak Kain i Abel Jak to nazwą? pułapką, w której się rodzimy Dla cyfry we krwi na świat przychodzimy, z nikąd schodzimy Brniesz dalej, bo chcesz wiedzieć więcej Przechylam goryczy czarę jak wagi szale To prosta sprawa, niejedna z tych na ziemi Której nie pojęliśmy i nigdy nie pojmiemy Dla większości tajemnica, ale Poliszynela Co nie pragnie złamać szyfru, który Sezam otwiera To oczywiste (oczywiste), niech tylko zgadnę Najtrudniej zobaczyć rzecz taką jaką jest naprawdę Każdy spekuluje, to do was hipokryci Milczycie, w myślach nadal kasa kipi, nigdy syci To mówią wasze czyny, nie jakiś tarot Kalkulacje czy posunięcie uda się jak Kasparov? Potężniejsze siły niż te, które każą ruszać się ziemi Nie życie ale człowiek stwarza problemy
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśli
Track jest prawdziwy, dlatego przykry Synu zabijamy się dla cyfry Gorsi niż wojny, wichry Dorośniesz - zrozumiesz, co miałem na myśliTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.