1. Prowadzi mnie wyobraźnia, nie wiń za ruchy podczas snu, Bo czasem by się coś pełniło, potrzeba trochę czasu, Mam tonę wiary w milion rzeczy, nikt temu nie zaprzeczy, Nie wołaj mi doktora, bo i tak mnie nie uleczy, Chcesz wymazać dziś z pamięci, to co od tygodnia męczy, Nie poddawaj się i walcz i niech wróg przed tobą klęczy, Daj się ponieść własnym zmysłom, przekonaj się czym twe sny są, I niech ci co byli szczelni, nigdy na lince nie zawisną, Powstaje feniks z popiołów, czarodziej miota zaklęcia, W tawernie brakuje stołów, karczmarz podaje jagnięcia, Stoją w wąwozie dwie armie, będą toczyć krwawe boje, Chłonie ziemia ludzką krew, a ja o tym nie zapomnę, Że było już wielu ludzi oddali życie za życie, Za to że mamy jedzenie, za to że mamy picie, Nie wić tych co życie powierzyli swojej wyobraźnie, I pamiętaj, że innych wszakże co innego drażni,
[ref.] Prowadzi mnie wyobraźnia, rozdwojona moja jaźnia, Dzielę się na dwie połówki, płonie żarem pary łaźnia, (x2)
2. Wkładasz wyrwane z zeszytu kartki do notatnika, Dobrze dzieje się gdy rośnie, gorzej gdy już z wolna znika, Liczba ludzi tych prawdziwych, tych szczerych nie tych fałszywych, Tych co się ciebie trzymają, tych co ci nie spierdalają, Tnie mów miecz, twój strach i twą opinie, Ci co żyli z nami byli, pamięć o nich nie zaginie, Zapach marcepanu wśród zapachu dzikich kwiatów, Uwierz mi, że wyobraźnia prowadzi do innych światów, Depczę skorpiony modliszki, bosą stopą jak Cejrowski, Zwiedzam ziemię skarby świata, omijam okiem błahostki, Nie mów czegoś nie widziałeś, widziałem to w wyobraźni, Wiedziałem jako mały gnojek, że każdy się czasem błotni, Mówisz wszystkim że znasz świat, a ja mówię nie znasz świata, I nie poznasz tego świata, jeśli nie szanujesz brata, Pali pięty często prawda, pozostaje wyobraźnia, Zapraszam do odsłuchania, mówisz kurwa ale jazda,
[ref.] Prowadzi mnie wyobraźnia, rozdwojona moja jaźnia, Dzielę się na dwie połówki, płonie żarem pary łaźnia, (x2)
3. Rozświetlona blaskiem świecy, kroczy mara półchodnikiem Kiedyś jeszcze zdania pisałem równoważnikiem, Mijał powoli czas, płynęła rzeka wrzało morze, Nie wiem skąd to wiedziałem, ale wiedziałem to Boże, Pieprzyć tych frajerów, co bluźnią i szydzą nam, Rozpierdolić ich bitami, taki jest plan, Pytasz Wie geht’s ja powiem, że raczej słabo, Duże się tu działo, raz spadło a raz wzleciało, Flow płynęło z nurtem rymu, nowy mike nowe wrażenia, Chciałem lecieć do Rzymu, przecież trza spełniać marzenia, Przecież trzeba mieć dążenia, umieć je realizować, Co będzie to będzie, po co przed losem się chować, Płonie wiecznie drzewo życia, ginie nieśmiertelny wiatr, Od obicia do zabicia, przebył Sybirak drogi szmat, Poczuj zapach orchidei, gdy spadają płatki róży, I pamiętaj, że babka zazwyczaj na dwoje wróży,
[ref.] Prowadzi mnie wyobraźnia, rozdwojona moja jaźnia, Dzielę się na dwie połówki, płonie żarem pary łaźnia, (x2)Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.