Serce wybija bit, krew w żyłach pulsuje, Osiedlowy hardcor ja tego potrzebuję, Uliczny surwiwal wśród Warszawskich bloków, Wśród tysięcy wzroków, Wśród milionów kroków, Wśród milionów ludzi podąrzających wciąż w jedną stronę, Aby mieć mamonę, aby być szczęśliwym, Żaden mój brat nie jest człowiekiem chciwym, Ma jedną wielką zaletę – jest prawdziwy, To nie tysiące pustych twarzy mijanych na ulicy, To ludzie, a każdy z nich z pewnymi zasadami się liczy, Żaden z nich nie chodzi jak na smyczy, Żaden z nich nie jest podporządkowany, Choć od dzieciaka w pewnych kwestiach upominany, Choć na duszy rany, Choć nieraz załamany, To dalej do przodu, W ulicznym smogu, Gdzie ulica jest bratem, rodzicami i dziewczyną, Gdzie ludzie się rodzą i gdzie ludzie giną,
Uliczny surwiwal, który sprawia, Że centrum wydarzeń staję się Warszawa,
I jej blokowiska, w mediach wciąż pokazują miejsca gdzie leją po pyskach, to dla Was życiowe urwiska, a dla nas przystań
to dziesiątki braci z którymi co rano siema, i kilku tych których już tu niema, którzy byli, lecz nie powrócili, ale surwiwal wciąż trwa, rozrastają się osiedla, kręci się ziemia, są ludzie których szczerze witam, i są tacy którym mówię tylko do widzenia, co najbardziej wkurwia? To spojrzenia, szarych ludzi, traktujących nas jak dzicz, lecz licz się ze słowami, licz się licz, jesteśmy młodą gwardią, pełną chęci życia, nie są nam obce tragiczne przeżycia, tragiczne rozstania i załamania, próby samobójstwa popełniania, i rozczarowania, ale my nadal żyjemy, w świecie gdzie tylko ściemy, gdzie tylko hieny, gdzie najwyższą pozycją cieszą się problemy, wszędzie tylko płacz, płacz i narzekanie, ludzie się już nie potrafią cieszyć z tego co posiadają, taki już charakter mają, że wciąż chcą więcej, ja umywam ręce, i tylko ze sprawdzonymi, braćmi dla mnie bliskimi.
Uliczny surwiwal, który sprawia, Że centrum wydarzeń staję się Warszawa, I jej blokowiska, w mediach wciąż pokazują miejsca gdzie leją po pyskach, to dla Was życiowe urwiska, a dla nas przystań
lat 21 na tym samym osiedlu, przed tym samym blokiem, z tymi samymi twarzami, choć nieraz się może nie zgadzamy, to gdy się witamy – serdecznie się witamy, szczerze rozmawiamy w konkretnych tematach, zlewki przy batatach, gangsterzy przy małolatach, hahahahha, uhahani to lepsze niż ciągle zdołowani, no nie? No nie? No nie? No nie? Tak życie me prowadzić chcę, Zawsze na osiedlową nutę, Gdzie bracia są wsparciem i łez otarciem, Gdzie kobiety są upiększeniem chwili, Gdzie tracisz kontrole po łykach tequili,
Uliczny surwiwal, który sprawia, Że centrum wydarzeń staję się Warszawa, I jej blokowiska, w mediach wciąż pokazują miejsca gdzie leją po pyskach, to dla Was życiowe urwiska, a dla nas przystań myślę że to najwyższy czas na podziękowania, na pozdrowienia, no więc beka – Fresa, Bracia, Stan i Misiek, Cron, Wieczór, Serek, Bałagan i Krzysiek, Merlin, Mileś, topograficzna, Okurzałego, Gierczak, Admiralska, każda ulica Warszawska, Za tworzenie hardcorowego klimatu, W oparach alkoholu i wypalonych batatów, Pozdrowienia dla tych co byli, A już ich przy nas niema, Pamiętajcie że świat się zmienia, Że pozostały nam już tylko wspomnienia, Nie pozdrawiam tych dla których mottem przewodnim jest ściema, Takich ludzi już dawno w mym życiu niema, Z nimi nie wiążą się żadne moje wspomnienia, Było, minęło, to historia, wyrzucona z pamięci karta, Chwila spędzona z wami grosza nie warta, No to narta
Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|