I znów nad horyzontem zapłonie serce zimy Napnie się łuk srebrzysty ślepego mrozów łowcy I ponad jodeł blanki popłynie czerni chorał A ku mnie zstąpi cisza i blask śnieżnego nieba
Zamkną się oczy ziemi, śniące, bielą olśnione A rzeka gwiazd zaszumi nicości huraganem W jej nurcie nagi stanę, obmyję nieistnieniem Modlitwą pierś otworzę, i tryśnie gniewu strumień
I powie rzeka, że to sen Co w oczy sypie szronu skry I szepnie ziemia, że to śmierć Co skrzydłem mrozu koi ból
Zabraknie tchu wiatrowi, umilkną drzеw poszepty Noc niebo z ziemią złączy mrozu przеjrzystym ściegiem I ku sklepieniom sięgnę, słowem jak sierp płomienny I gwiazd pościnam snopy, i przetnę zimy więzy
Zadrży powietrza struna, trącona łez imieniem Westchną bezczasem góry, lodem zadźwięczy serce Na ciszy cierń je wbiję, by wreszcie bić przestało I pójdę między drzewa, ku snom, których już nie ma
I powie jodła, że to smutek Co w śnieg zaklęty świat okrywa I powie jesion, że to miłość Co jest jak zima, tylko zimaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.