Na kominku ogień płonie syczy sykiem smolnych szczap. Przy kominku grzeje dłonie odrażający drab. Dobry Boże trap się trap, odrażający drab.
Dłonią grzeję dubeltówkę, wezmę wyjdę i buch buch. Pozamieniam na gotówkę obywateli dwóch. Weźmie wyjdzie i buch, buch - obywateli dwóch.
W palenisku ich zakopię pójdę w karczmie sączyć dzban. Ułożyłeś sobie chłopie nie do przyjęcia plan. Tu dwa trupy, a tu dzban - nie do przyjęcia plan.
Jak wysączę dzban to jeszcze rym karczmarza dzbanem w łeb. Karczmarzową zaś popieszczę łasą na pieszczot lep. Jego pustym dzbanem w łeb a ją na pieszczot lep?
Ale zdradzi mnie kominek bo mych ofiar dusze dwu. Przez płonącą tam sośninę zasyczą: psst...to tu. Sykną dusze ofiar dwu: pst...to tu, pst...to tu.
Syk usłyszy ten co trzeba co już na mnie oko ma. I za aprobatą nieba wykopie trupy dwa. Ten co na mnie oko ma wykopie trupy dwa.
Od tej chwili już do stryczka bliziuteńko jak przez sień. Drabie, nie tkwij w złych nawyczkach i póki czas się zmień. Dynda, dynda stryczka cień więc póki czas się zmień.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.