Żyli w pałacu hrabia z hrabiną, On zwał się Rodryk, ona Francesca, A w drugim domu za ich meliną Mieszkała sobie jedna Wiśniewska.
Niewinne serce miała hrabina I takąż duszę pieską, niebieską, A on był gałgan i straszna świnia, I pitigrilił się z tą Wiśniewską.
Biedna hrabina łzami płakała, Z ciągłej żałości wyschła na deskę I na kolanach męża błagała: Odczep się, draniu, od tej Wiśniewskiej.
Próżno chodziła z hrabią na udry, Na próżno klęła swą dolę pieską, On ciągle ganiał do tej łachudry I szeptał czule: "O, ty Wiśniewsko!"
Aż raz hrabina miecz zdjęła z ściany, Zmierzyła hrabię okiem królewskim. Siedź tu, powiada, ty - w herb drapany, Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej.
On zaś będący pod ankoholem, Czyli, jak mówią - zalany w pestkę, Wyrżnął hrabinę łbem w antresolę I dawaj, gazu! Do tej Wiśniewskiej,
Biedna hrabina padła na dywan, Cała zalała się krwią niebieską, A gdy już czuła, że dogorywa, Rzekła: poczekaj, o ty, Wiśniewsko.
Potem się odbył pogrzeb wspaniały, Hrabia nad grobem poronił łezkę, Strasznie się martwił przez dzionek cały, A na noc poszedł ... do tej Wiśniewskiej.
Wtedy hrabina z mogiłki wstała, Wyrwała z trumny sękatą deskę, Poszła za hrabią, na śmierć go sprała I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.
Chociaż lebiegi grzeszyli tyle I na nich w końcu też przyszła kreska. Dziś sobie leżą w jednej mogile: Hrabina, hrabia i... ta Wiśniewska.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.