Nie — ty nie wiesz o tym, nie zgadujesz wcale, Ile mych przeznaczeń lgnie do twojej dłoni, Kiedy ją wbrew słońcu odwracasz niedbale, By chłodniejszym wierzchem — ulżyć zgrzanej skroni.
Nie wiesz, jaki zamęt łudzi mnie i mroczy, Jaka mrzonka z twoim spoufala ciałem, Gdy ssąc milczkiem wodę, wznosisz ku mnie oczy Sponad brzegów szklanki, którą sam — podałem...
A gdy noc cię w drodze do zaświatów zdybie, I wzdłuż okien spłyną mglistych kotar zwoje — Nie wiesz, ile czaru tkwi w tej drobnej szybie, Poza którą do snu naglisz piersi dwoje. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |