Na brednię naszą i na naszą nędzę Na zatwardziałość w naszym szaleństwie I na naszego głodu głośny krzyk Na nasz dom, który opuściły sny
Na naszą mowę wielce bełkotliwą Na rozpaczliwie niedorzeczną miłość I na znikomość wszelkich naszych prac, Na noc i na bezsens dnia
Na naszych mistrzów bezradnych i smutnych Oraz na sędziów ponuro okrutnych Na biedne matki dogorywające Przez nasze winy chcące i niechcące
Na nasze serca, obrzękłe wątroby Na nasze wargi popękane, szorstkie Na roztrzęsione fatalnie ręce Oraz na mózgi w daremnej męce
I na te płuca, co bez powietrza Na strach bezsenny, na koszmarny zegar Na wszystko, co jest udziałem naszym Błagamy, wzgląd miej, Ironiczna Pani
I na te płuca, co bez powietrza Na strach bezsenny, na koszmarny zegar Na wszystko, co jest udziałem naszym Błagamy, wzgląd miej, Ironiczna PaniTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.