Wczesną jesienią, późnym latem Dłoń zanurzała między liście I spod zieleni wyławiała Słońcem pachnące, słodkie kiście Z kiści tych rwała perły złote I wprost do ust mych podawała I radowała ją ich słodycz Mnie zachwycała słodycz jej ciała
Ref. Zanim zaszumisz w mojej głowie Nim cię abstynent poprzeklina Tak wiele się wydarzy w drodze Od winogrona aż do wina
Potem te perły tysiącami W szklane balony wsypywała Szeptała im zaklęcia drożdży A teraz niech natura działa W promieniach słońca jej sukienka Tak przezroczysta niczym chmura I nie mówiłem nic w zachwycie Tak właśnie działa ta natura
A potem trzeba czekać długo Śpiewając pieśni, plotą bajki Balon się w kącie rozsiadł dumnie I wolno pyka ze swej fajki Tak było smętnie, tak zimowo Że myśl jak gwiazda zaświtała Skoro nie czas kosztować trunku Może skosztować by jej ciała
Aż wreszcie przyszła szczęsna pora Czas by kielichy ująć w dłonie Ona nie pije, bo inny owoc Wolno dojrzewa już w jej łonie Jak to się stało, skąd się wzięło Myli się skutek i przyczyna Moje pragnienie, czy jej słodycz Może jak zwykle wina wina ! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.