Tak dziarsko zszedł na ląd marynarz dzielny, jak gdyby odkrył w krąg ze sto Ameryk, a już co najmniej pięć, no, może cztery, a cztery to na pamięć zna, bo mnoży dwa przez dwa.
Choć pływał krótko tak, niespełna tydzień, chłopaczek jest na schwał, toż to się widzi. Dziewczęta szepczą: „Ach, ach, spójrz, kto idzie!” – ktoś zawsze spojrzy w ślad, gdy masz szesnaście lat.
Ech, morze, morze, mknie z dali fala twa. A może, morze, nie możesz żyć bez swego chłopca ani dnia?
Dzieciarni biegnie tłum – a to ci kino! Wzdychają: „Co za strój, ach, jaka mina!”. A chłopak niby nic, i fason trzyma, na morze patrzy, marszcząc brwi, jak stary morski wilk.
Dziś musi pokład zmyć, przetrzeć bariery, bo przecież czeka gdzieś te sto Ameryk, a już co najmniej pięć, no, może cztery – jak trudno podbić świat, gdy masz szesnaście lat…
Ech, morze, morze, dmie wicher w grzywy fal. A może, morze, dzielnego junga, twego chłopca jest ci żal?
Dzielnego junga, twego chłopca jest ci żal?Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.