Wtedy od świata dzieliły mnie sztachety, za nimi cicho szumiał park, zielony park. Za nimi było coś więcej, niestety, nie słuchał nikt moich skarg. Jeszcze widzę jak w tym parku jakiś facet karmi pawia, Jakieś kluski, jakieś gałki siłą mu do gardła pcha. A mój mały głosik krzyczy: Panie, co też pan wyprawia?! Puść pan ptaka! Pana taka, tamta i ta.
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dręczyć? Puść pan pawia, puść, on się męczy, pan się męczy. Rzeczy zbyt dziwne pan z nim wyprawia i dlatego proszę: Puść pan pawia! Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dusić? Puść pan pawia, puść! W końcu może się pan zmusić i przezwyciężyć tych obiekcji sto, to ruch ręki, tylko puść pan go.
On proszę pana już rwie się do lotu, przed panem gamę barwnych piór roztoczyć chce, On w takim stanie na wszystko jest gotów, pan go po prostu przekarmia, to źle!
Puść pan pawia, puść! Jego los jest w pańskiej dłoni. Puść pan pawia, puść! On nie może się obronić, Bo nie potrafi gryźć, kopać ni bóść, Puść pan pawia, puść pan pawia, puść, puść.
Reszta w zasadzie to kwestia kalendarza, bo chociaż czas odmienił barwę, stracił smak, Ale historia znowu się powtarza, wygląda mniej więcej tak: Znów ten facet, dawny facet, wprawdzie nie za sztachetami, Lecz po drugiej stronie baru siedzi w pozie "na plywać". I dzieciństwo znów powraca, bo powiedzcie, proszę sami - cóż więcej mogę mu dać?
Państwu się zdawało, że to będzie bardzo nieprzyzwoita piosenka. O, zapewniam państwa, że państwo są zbyt domyślni. Choćby ten pan co siedzi sobie z boku, o tam, w tym rzędzie i nie bije wcale braw, Mógłby obliczyć, ile razy w roku zjawia się przed nim ten paw. Obiecywał pan sto razy, że nie dotknie go pan więcej. Zamiast gwiazdy pomyślności - kefir, mdłości, szkoda słów. I cóż, karmi go pan znowu tak jak tamten typ w piosence? I film urywa się znów!
Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dręczyć? Puść pan bawia, puść, on się męczy, pan się męczy. Rzeczy zbyt dziwne pan z nim wyprawia i dlatego proszę: Puść pan pawia! Puść pan pawia! Puść! Po co tłamsić go i dusić? Puść pan pawia, puść! W końcu może się pan zmusić i przezwyciężyć tych obiekcji sto, to ruch ręki, tylko puść pan go.
To obojętne czy w knajpie, czy w plenerze, czy pana za grę biorą gusta nord czy west. Z tym swoim pawiem wygląda pan jak zwierzę, co twierdzi, że myśli, więc, Więc puść pan pawia, puść! Pana los jest w pańskiej woli. Puść pan pawia, puść! Zawsze można się obronić i zamiast potem gryźć, kopać czy bóść, Puść pan pawia! Puść pan pawia! Puść, puść! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|