Nieporadny ten mój dzień, niepoważny Ledwo wstał, popołudniem się strawił Obcy ludzie dokoła, nieważni W posmutniałych topól zapachu cierpkawym
Znowu dzień, co wymknął się mojej uwadze Na wargach po wódce pozostawił niesmak I mozolne odtwarzanie chronologii zdarzeń I lęk przed pytaniem - gdzie zimę przemieszkać
Zaskoczyła mnie jesień Na rozstaju wiary Z moimi troskami naszła in flagranti Zostawiła za szybą garść liści zgorzkniałych Jak ja jutra niepewnych, jak ja nieporadnych
A wy z głową opatrzoną bandażem rozsądku Z pełną porad apteczką od pierwszej pomocy Radzicie mi ciepło zacząć od początku Proroczo szepczecie: jakoś się ułoży
Drżąc przed byle prośbą musicie gdzieś biegnąć Ściskacie dwa palce unikając wzroku Już więcej mam pożytku z tych latarń Co nade mną litościwe się chylą Gdy wracam o zmroku
Nieporadny ten mój dzień, niepoważny Ledwo wstał popołudniem się strawił Obcy ludzie dokoła, nieważni W posmutniałych topól zapachu cierpkawymTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.