J / Jan Wołek / Jednoaktówka jesienna z życia okulisty
A tu jesień, lecą liście, na podłogę oczywiście, a najbardziej okuliście...
Jednoaktówka jesienna z życia okulisty
Nad przychodnią wiatr zagwizdał Ciche requiem zwiędłym kwiatom Nie dopatrzył okulista A tu przeleciało lato
A tu jesień, lecą liście...
Wszystkie dioptrie już roztrwonił Nie trafiło na biednego Komu trzeba uświadomił Co źle widzi i dlaczego
A tu jesień, lecą liście, na podłogę oczywiście, a najbardziej okuliście...
Odsłona druga Dawno temu, chyba wiosną Kogoś szczerze umiłował Lecz do czynów już nie doszło Były tylko ciepłe słowa
I już jesień lecą liście...
Ona anioł czarnobrewy Żółta suknia, zgrabny fezik Miała minus cztery w lewym I dyskretny, zbieżny zezik
A tu jesień, lecą liście, na podłogę oczywiście, a najbardziej okuliście...
Odsłona trzecia Niebem chmury się mozolą I ostatni padł słonecznik Załkał cicho nad swą dolą Specjalista i społecznik
A tu jesień, lecą liście...
Z dębem wiatry grają w wista Babie lato nici przędzie Poczerwieniał okulista I opadły mu żołędzie
Oj dyna dyna, kurtyna!!! Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|