Gdyby tak się zbuntowała Polska cała, Toby Wisła z brzegów wyszła lub wylała. Tatry wpadłyby do morza, Zapłakała dziewka hoża I Jankowi na dzień dobry figę dała.
Sam minister, dupoświster byłby w kropce. Czym zastraszyć, czym wykończyć hufce obce? Czy się podać do dymisji? Czy sól sypać na grunt śliski? Wizerunek to warunek oczywisty.
Premier pewnie rzekłby gniewnie, że to zdrada, Że buntować się, strajkować nie wypada. Wszak żyjemy w kraju prawa, A to wroga jest zabawa, Strajk totalny to do nędzy galopada.
A szef sztabu od wywiadu wziąłby dane. Przestudiował, zakodował, co jest grane. Z gwinta wódy walnął krzynkę I zadzwonił po dziewczynkę, By ukoić nerwy choćby odrobinkę.
Rzecznik rządu z braku prądu spadłby z wizji, A generał ledwo zebrał pięć dywizji. Pięć dywizji to za mało, By rozpirzyć Polskę całą, Może pomoc bratnią wezwać by się dało.
Pomoc przyszła, oczywista ciut za późno, Rząd się władzą z opozycją dzieli równo. Każdy kradnie ile da się, Już zabrakło forsy w kasie, A ty w korkach bez śniadania stój złamasie. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|