Piszą wiersze poeci, piękne rodzą się dzieci, kombinują esteci jak gustowniej wciąż żyć Przechodzą do rezerwy Pięknych wspomnień konserwy Myśl o jutrze nam nerwy Szarpie jak wątłą nić.
Starzejemy się szybko Mknąc bezwolnie do nikąd Siada pamięć i siła Już zadyszkę się ma. Plany nie chcą się ziścić Umierają najbliżsi Rosną sterty zawiści I konflikty bez dna.
Pociesza się przeciętny człek Że zmieni się historii bieg Że znajdzie się cudowny lek Lek na biedę.
W butelce życia został łyk Nadziei na normalne dni Cierpliwość kończy się nam w mig Jak nad ranem sny.
Mdły nadziei kaganek Przed kolejnym rozdaniem Kart co dadzą odmianę Ledwo błyska i drga. Znasz już te totolotki W kółko blotki i blotki Znasz marzenia sierotki I przeróżne znasz dna!
Wciąż ku lepszym widokom Każą ci wznosić oko Lecz wróżbitom prorokom Już wierzy dziś nikt. Epokowa charyzma Też się jakoś rozbryzgła Czy Nikifor? Czy Dyzma? Ciemna noc czy blady świt?
Aż przyjdzie znowu taki czas Że się cierpliwość spali w nas I znów po siedmiu pikach pas Krzykną masy.
I wtedy to na pewno wiem Mimo nalegań, mimo próśb Piosenki nie napiszę już Chyba tylko tren. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|