Gdzie nasza godność starej daty, kto ją pamięta, gdzie jej ślad? Jaki zastąpił ją normatyw? Jaki załatwił ją szach mat? Bo żyła z nami i płakała, nieraz nam ratowała twarz i tak nas ładnie osłaniała jak przed wichurą szczelny płaszcz!
Gdzie nasza godność z kart powieści ku pokrzepieniu serc i dusz, jak mogliśmy ją tak zbezcześcić, że wcale nie zachwyca już. Czy moc straciła, czy zwietrzała jak traci zapach zwiędły kwiat? Może wspólniczka ją wydała lub honor, jej bliźniaczy brat.
To fakt, igraliśmy z nią ostro i nieraz szpetnie na jej gust, bo zamiast strzelać prosto z mostu, kryliśmy racje w puchu głupstw. Bośmy ją zażywali „z mańki”, wdzięcząc się jak szkolony pies o kawałeczek świńskiej tkanki czy inny prozaiczny kęs!
Może ktoś ukradł nam ja sprytnie, licząc na szybki, czysty zysk, gdy się wróblowi skrzydła przytnie to potem szybko stula pysk! Tak zmizerniała nam i schudła, by ją uleczyć - to by dziś trzeba się wracać aż do źródła, lecz komu by się chciało iść?
Lecz trzeba wracać wciąż do źródeł, choć wiary w sens powrotu brak, choć perspektywy mdłe i chude, choć gorzki dziś nadziei smak! Póki się tli iskierka życia, dopóki w żyłach płynie krew, nasz syzyfowy model bycia ma karkołomny, ale sens!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.