Zamyślony zmierzch Wspomnienie tych odległych lat Przyniósł mi...
W uśpionych ciszą bzach Szopena scherzo gra Ten sam warszawski wiatr Dalekie dni młodości Widzę znów jak przez sen
Jak z albumu kart Wychodzi w mgle minionych lat Warszawski dzień...
Bramy cień, schody, jakieś drzwi I na poddaszu siwy pan Przy fortepianie, co czernią lśni Tak to on, profesor mój
Nad klawiaturą chyli skroń: "Piano, mój chłopcze, uderzaj lżej" Później Szopena nauczył mnie grać I ufność zamknął w moją dłoń
I nagle nocy mrok się wdarł Grzmot licznych braw, gwar wielkich sal A na warszawski szary dzień Spadł cicho zapomnienia cień I gdyby dzisiaj nie ten wiatr...
Modlitwy szept, ręce bez sił Księżyca sierp, czerwony pył Serce jak młot, za rogiem czołg A w górze nieba niemy strop
To z albumu kart Powstaje w mgle minionych lat Warszawski dzień...
Bramy mrok, schody, jakieś drzwi A na poddaszu przy fortepianie Tak, to on, mój profesorTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.