[Jajo] Znowu nie zdążyłem zasnąć, choć nie o sen chodziło mi wcale, Wsadziłbym pod tarcze wiagrę - gdyby stanął zegarek, Nie chce, słuchać kroków wskazówek, i witać każdego świtu z coraz większym trudem, Podobno żyje tylko raz, jeśli tak jest -- stop, wkurwia mnie ta gonitwa, od przetarcia rano zaropiałych oczu, w biegu, pod łuki pod oczami, zmarszczki na pysku Czy tak to ma wyglądać? Nie pytaj, Nawet koń w tym biegu miałby odciski na kopytach, Gdzie jest ten moment w dobie, pieprzony kwadrans, Gdzie nie myślę o niczym łapiąc świadomość bajtla, Chce kończyć dzień, zanim wybije północ, Nie zapomnieć o słońcu które przyćmił półmrok, 65 uderzeń na minutę jest celem, Zamiast 65 litrów potu na ciele
[DonDe] Ziom się dziwi ciągle dzwoni do mnie, Czemu nie wychodzę nigdy bo już zdążył mnie zapomnieć, Znów pytanie, DonDe, pyta mnie o cokolwiek, A ja w głowie, mam poukładany aranż na krążek. Jest dwunasta a pod palcami Axiom, Znów nie mogę zasnąć bo mam na jutro aranż, Może bym się postarał, czy mefa sobie trzasnął? Nie trzasnę i tak nie zasnę odłożę to na bok, Następne collabo, bity -- matematyka, Jedno z drugim się rozumie coś jak kłótnie polityka, Jedno umiem, drugie tykam tylko jak trzeba bo wiesz, Idąc z tłumem szans by wygrać jest tysiąc razy mniej. Brakuje czasu na cokolwiek, Sen jest dla ludzi ale ja zdążyłem o nim już zapomnieć, i boję się że ciągle nie dogonię sennych marzeń, dzisiaj chyba zasnę...albo prawie.
[Ref.x2]
I jeśli jutro ma przyjść -- a wierze że tak, Chce czuć że żyje -- zanim dopadnie mnie letarg. I zanim znowu słońce spojrzy na miasto, Jedyne czego chce -- to zdążyć zasnąć
[Jajo]
Walka o wolny kwadrans jest jak wyścig z wiatrem, Gdy wygrywa z Tobą coś co zdaje się martwe, Gdyby nie fakt organizmu raczej rzadko spałbym, Zamiast gonić gawiedź wolałbym odśnieżać Andy
Blokuje tryby kiedy tylko mogę, Jak Ten z góry to planował to mam beef z Bogiem, Chce zatrzymać się, w ziemie cisnąć wszystkim, Zamiast tracić powietrze gdy latam jak freesbee, Chwyć te linie, nie chce być pustelnikiem, Ale nie chce (wiesz) żeby sen stał się mitem, Mam tu swoją nirwanę, która na świat kładzie palce, Chce mieć pod stopami K2 a nie z Niemiec ściągać pralki. W betonowym piekle możesz podziwiać nasz błękit, Otoczenie jest jak sita które w głowę pcha mi, biegnij, Wierzę, że kiedy skończę to pisać, Ty skończysz biec i zaczniesz oddychać, Zaczniesz żyć właśnie tak jak chciałbym, Idąc, widząc świata wszystkie barwy, Zaśniesz, zanim słońce wygra z księżycem, Po prostu staniesz, wiesz, na to liczę
[Ref.x2]
I jeśli jutro ma przyjść -- a wierze że tak, Chce czuć że żyje -- zanim dopadnie mnie letarg. I zanim znowu słońce spojrzy na miasto, Jedyne czego chce -- to zdążyć zasnąć.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.