Gdy będę jasny i gotowy Za gaz i światło, i telefon, i mieszkanie I garaż, i samochód, i składki, alimenty I wszystkie takie różne już uiszczę Gdy nic nie przyjdzie mi do głowy To będę sobie zegarmistrzem
Choćby na świecie wiatr i słota To żyło mi się będzie świetnie Gdy zamiast w Ruhlach i Poljotach Ja będę sobie grzebał w świetle
A w wolnych chwilach będę siedział Za piecem gdzieś u Pana Boga Wypiję setę, wszamam śledzia Aż wreszcie zgaśnie mi podłoga
Nie koniec jednak tej zabawy Bo choćbym w łaźni siedział w swetrze Będę się cały trząsł z obawy Że jeszcze zgaśnie mi powietrze
I gdy już będę purpurowy Wezmę pędzelek oraz farbę Bo wpadłem ja na pomysł nowy: Niech cały świat ma moją barwę
I gdy już skończę tę robotę To zamiast bełtać się w błękicie Ja za trzydzieści i trzy złote Zabełtam sobie łeb bełcikiem
Czasami w jedno miejsce muszę Bo gdyby nie, to bym się ze... właśnie tak Potem pociągam za łańcuszek A woda spływa jak na przestrzał
Bez serc, bez ducha, przy gitarze W kloakach czyli też w klopikach Piosenki piszą kanalarze Poeci muszą zlew przetykaćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.