Raz mój kolega, kawał zucha, Gdym go w tramwaju spotkał rano, Zapytał, patrząc jak na ducha: - To ciebie nie internowano?
Wzrok jego rangę miał pogróżki, Widziałem, że się nad czymś biedzi, Aż – gdy wysiadał na Kościuszki, Z wyrzutem rzekł: - A Zygmunt siedzi...
Już nie zdążyłem go zapytać, Czy wie, że Zygmunt siedzi za to, Że chciał z budowy ukraść spychacz I uzbrojony był w sekator.
Potem wyrzuty mnie opadły I opuszczając wzrok ku ziemi, Wspomniałem o tych, co nie kradli I co nie byli uzbrojeni.
Historyk kiedyś zamaszyście Wpisze ich w ludzi sławnych rejestr, A mnie nie będzie na tej liście, Lecz to kłopotem moim nie jest.
Mój kłopot w tym, jak twarz ocalić, Bo nikt nie będzie mnie szanował, Mnie przecież nie internowali, A to jest rzecz niehonorowa.
Jest jedno rozwiązanie proste W tym miejscu na to przykład dam, że Mógłbym wysiusiać się pod kioskiem I parę dni przesiedzieć w mamrze.
Ocalić honor – i po krzyku, Lecz myśl przekorna szepce błogo, Że po tej stronie wartowników Też trzeba żyć... Że jest dla kogo... Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|