Działa się w Krakowie - A zresztą może nie tam - Rzecz, o której wam opowiem Bo ją dobrze znam
Był tam kiedyś muzyk Z duszą zbyt czułą, by żyć Który śpiewał dla swej muzy Jasnej niczym świt
Boże, jakże on dla niej śpiewał Nieba chyląc do jej stóp! Aż na Plantach w liście na drzewach Wieczną miłość wplótł
Boże, jakże on dla niej śpiewał! Nieba! Co to był za głos! Jakże on się ludziom tak nie bał Z serca robić wosk
Co dzień tak przez Rynek - A może i dalej gdzieś - Niby rwący potok płynie Ich miłosny śmiech
Lecz czy zbyt serdeczna Radość, że wnet ściął ją mróz Gdy dzieweczkę na saneczkach Anioł niebem wiózł
Boże, jaką żegnał ją pieśnią! Nie śnią takiej drozd ni kos Aż krzyczały Planty czereśnią W tę zimową noc
Boże, jaką żegnał ją pieśnią Pieszcząc jej sukienki brzeg! Tylko czemu, czemu tak wcześnie Ten łabędzi śpiew?...
Działo się w Krakowie - A zresztą może nie tam - To, co dalej wam opowiem Bo historię znam
Stary tenże muzyk - Bo czas się wciska jak kurz - Nie zaśpiewał dla swej muzy Odtąd nigdy już
Boże, jak on dla niej oniemiał Nieba jej nie mogąc dać! Aż na Plantach siwe w krąg drzewa Co nie chciały spać
Boże, jak on dla niej oniemiał! Ziemia nie zna takich cisz A mnie w uszach pieśń jego niema Śpiewa aż do dziś.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.