Dzika, zła wulgarna próżna ludzka niedojrzałość Palce obliże do czysta złapie za kolano I w grymasie przerażenia słów nadludzka dbałość Raz ciało wypełnia dusze a raz dusza ciało
Gdy się śmiejesz świat się śmieje z tobą bez litości a gdy płaczesz to samotnie w swędzącej samotni Tylu ludzi stąd, czy stamtąd w życia bagnach brodzi śpieszmy kochać się człowieka tak szybko odchodzi
Żywot rozciągnij w czasie w pijanym w sztok hałasie W odbiciach zimnych źrenic zmęczeni przerażeni W zwierciadle krzywych dni śmiech krew i łzy
O czym dumać na Prowencie na dworskim folwarku Gdzie komnaty białej damy na kórnickim zamku Jak przystroić zdania na poezji ołtarzu Tego nie nauczą nawet w szkole na Podwalu
Na utkanej z poezji ławie usiąść przy czarnej kawie oddychać całym życiem jedwabnym limerykiem wypuścić z papierosa dym i wiersz razem z nim
O czym dumać na Prowencie na dworskim folwarku Gdzie komnaty białej damy na Kórnickim zamku Jak przystroić zdania na poezji ołtarzu Tego nie nauczą nawet w szkole na Podwalu
Już tak dużo mamy ale ciągle więcej chcemy Jednak wciąż nie wszystko wiemy dlatego żyjemy Niełatwe pytania tam gdzie trudno o odpowiedź Ze wszystkich te najbardziej bolą zadawane sobie
Na utkanej z poezji ławie usiąść przy czarnej kawie Oddychać całym życiem jedwabnym limerykiem Wypuścić z papierosa dym i wiersz razem z nim
Czemu wszystko co się kończy kończy się tak smutno Przecież miałam kupić bilet wyjechać na krótko Lecz widzę z góry jak od wiatru mruży się jezioro Tylko tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono
Chwyć za rękę wiarę każdy jakąś ma Niech dalej płynie czas i wskazówka drga Jak ciszy minuta która ciągle trwaTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.