Pojechałem za ocean po dolary Aby z bliska wielki ten zobaczyć świat Jednak los mnie rzucił w rejon nieciekawy Gdzie kraina wielkich jezior jest i las
Gdy na miejsce przyjechałem po północy Przyszły boss już na mnie czekał i w drzwiach stał Więc wprowadził mnie po schodach przetarł oczy I pokazał mi gdzie teraz będę spał
Pewnej nocy obce mnie zbudziły kroki Więc nie myśląc z łóżka poderwałem się Patrzę widzę koreańskie skośne oczy Wprowadzili tutaj go jak kiedyś mnie
Ja na kuchni pracowałem na parterze I kroiłem co się dało wszerz i wzdłuż A on garnki brudne zmywał i talerze Mył podłogi i wycierał z półek kurz
Do roboty nic nie było po kolacji Wokół tylko las w cholernym Grand Marais Więc jak co wieczór siadaliśmy do libacji Raz ja jemu polewałem raz on mnie
Gdy piliśmy otuleni ciszą nocy Kielich za kielichem w nasze gardła ciekł Jemu bardziej skośne robiły się oczy No a moje dziwnie wykrzywiały się
Mój czas dobiegł końca opuściłem kuchnię Spakowałem rzeczy i oddałem klucz On mi jabłko dał na drogę i swój uśmiech No i więcej nie widzieliśmy się już Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|