I: Pod darnią duszy gryzące myśli, Żółci rozlanej potoki; W zwierciadłach źrenic mgliste odbicie Chorej na wszystko epoki
To w jej wąwozach rozkoszne kaźnie I zabliźnione nadzieje; Zapach miłości, ognie koszmarne, A z nich robaczywe płomienie
II: Tkwimy tu razem na wschodniej ścianie Przyklejeni do zbocza Spod nóg kamienie lecą na szaniec Pod nami otchłań głęboka
Czasami wariat skoczy z tych zboczy Zacznie odwagą się poić Wbije pazury w serce epoki By ją za życia uzdrowić
III: Po drugiej stronie spływa po skale Szaleńczy strumień przepychu Zaś hipokryzji tłuste liszaje Kwitną od zmierzchu do świru
Zaraz poniżej obok urwiska Boga ścierają z banknotów palą ogniska i patrzą z bliska W oczy pijanych proroków
Ref: I jakiś anioł siada na mej skale:
Cześć - mówi - będę cię strzegł Masz moje skrzydła i leć Nieważny planet jest ruch Bo przecież będzie nas dwóch A w tym wąwozie co dnia Przeklęta walka niech trwa Tam twoja głowa jest do wycierania
Cześć - mówi - będę cię strzegł Masz moje skrzydła i leć Nieważny planet jest ruch Bo przecież będzie nas dwóch A w tym wąwozie co dnia Przeklęta walka niech trwa Tam twoja głowa jest do wycierania
Cześć - mówi - będę cię strzegł Masz moje skrzydła i leć Nieważny planet jest ruch Bo przecież będzie nas dwóch A w tym wąwozie co dnia Przeklęta walka niech trwa Trzymać się skały i być, nie puścić gliny i żyć.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.