Ona mieszka blisko mnie na górze, na górze Przesypia całe dnie gdzieś w biurze, gdzieś w biurze Ja nie wiem, czemu męczy się i po co jej to, po co Gdy główny życia nurt jej wre przeważnie właśnie nocą Na oko dosyć dzika Na imię Weronika ma Kiedy stoję na balkonie (W nocy stoi na balkonie!) Słyszę, gdy ktoś wchodzi do niej
Miarowe krzyki Weroniki Przemocy pełne, pełne skarg Miarowe krzyki Weroniki Co z malinowych płyną warg Miarowe krzyki Weroniki Za głośne trochę na mój gust Miarowe krzyki Weroniki Co z karminowych rwą jej się ust
Być może jakiś zbój ją goni, ją goni A ona, Boże mój, się broni, tak broni Być może ktoś tam straszy ją jaszczurką lub pająkiem Czy biedną może dręczyć chcą szczypawką albo bąkiem?
Miarowe krzyki Weroniki Przemocy pełne, pełne skarg Miarowe krzyki Weroniki Co z malinowych płyną warg Miarowe krzyki Weroniki Za głośne trochę na mój gust Miarowe krzyki Weroniki Co z karminowych rwą jej się ust
Poszedłem do niej więc, i pytam, i pytam Czy może czegoś chce kobita, kobita Bo gdyby wrócił znów jej wróg, to mogę dać mu w ryło W ogóle, gdybym pomóc mógł, to miło by mi było A ona się zaśmiała Zamknęła drzwi i zaraz
Miarowe krzyki Weroniki Już wiem, co znaczą, wiem, czym są Miarowe krzyki Weroniki Co z malinowych warg jej się rwą Miarowe krzyki Weroniki Za głośne trochę na mój gust Miarowe krzyki Weroniki Co z karminowych rwą jej się ust
Krzyk to był nie ostatni Choć krwawy skończył się trud Gdy związek dusz bratnich Radosny zwieńczył ślubTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.