Szturm był straszny i świetny godny by go sławić Ale nim przyszło naszym Jeruzalem dobyć Musieli wielkie trudy i boleści przebyć Oto dzień jasny zaczął do zmierzchu się kłonić Frankowie się cofają bo nie mogą zdzierżyć Więc dobry diuk de Boulogne tak począł ich gromić Baronowie szlachetni trzeba by was lżyć Słyszałem was jak każdy potrafił się chlubić Że jeżeli do szturmu trzeba będzie iść I mury Jeruzalem trzeba będzie kruszyć To chociażby z żelaza mury miały być Każdy je obiecywał sam zębami zgryźć A teraz widzę wszyscy poczynacie tchórzyć Przysięgam na Grób Święty który pragnę uczcić W którym Jezus pozwolił ciało swoje złożyć Że nic mnie nie przymusi taranu odstąpić Póki nie uda nam się Jeruzalem dobyć I ten oto mur zburzyć i w miasto się rzucić Słyszą to baronowie łzy poczęli ronić I powiadają mężny to diuk musi być Słowa księcia zdołały naszych dość pokrzepić Żaden nie zechciał na noc do obozu wrócić Zostali przy taranie aby księcia bronić Noc poczęła nadchodzić dzień począł przechodzić I w mieście i w obozie grać poczęły rogi Trombity i fujary i piszczałki trąbić Bębny i tamburyny bębnić flety dzwonić Rotty rozbrzmiewać gęśle i wiole dźwięczeć A Saraceni jęli wrzask i hałas czynić Muzycy w dawidowej wieży muzykować A mury się od świateł mnogich jęły świecić Ktokolwiek tego słuchał wielce mógł się dziwić A nasi mogli czuwać i oczu nie zmrużyć A rębacze noc całą mogli podkop drążyć Aż zdołali pod murem znaczne przejście wybić Ale wejście do niego musieli utaić A nikt przed szturmem w przekop nie ważył się wejść W piątek rano zanim dzień jasny począł wschodzić Baronowie ruszyli do szturmu na mur Bramy poczęli rąbać mur poczęli szczerbić A poganie szaleńczo poczęli się bronić W godzinie południowej jak powiada wieść O tej o której Jezus dał się na krzyż przybić Po to ażeby lud swój ukochany zbawić Ludzie nasi udali się do przejścia żeby jeden wielki kawał muru zwalić Na ten czas diuk de Boulogne zechciał się poświęcić Kazał z drewnianej wieży most na mur przerzucić Ażeby w murze przejście swobodne otworzyć Lecz diuk de Boulogne zechciał drogę im zastąpić Ujrzelibyście wówczas jak jął mieczem młócił Jak trzydziestu poganom raczył głowy zgolić Jak się z wielkiego trudu strasznie musiał spocić Aż wreszcie jak owy dzik począł się srożyć Król Tafur nie omieszkał też oręża dobyć Albowiem jako pierwszy pragnął w miasto wstąpić Ale pan Tumas z Marle zdążył przed nim skoczyćTeksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.