Rodowód mój nie sięga bursztynowych szlaków Mój praszczur się nie najadł na ciele Popiela I kiedy nie od razu budowano Kraków Zabrakło także mojej krwi przedstawiciela
Czy byli pod Grunwaldem - milczą kronikarze Jeżeli wzięli Moskwę - to ich tam zjedzono Brakuje mi pradziadów w głównym nurcie zdarzeń Bym mógł ich dać za przykład pro publico bono
Za to jacyś przodkowie (widzę po swych ustach Których krój Epikura psuje wstyd nieszczery) Musieli czuć się dobrze przy Saskich Augustach I z Ciołkiem zwiedzać chętnie ogrody Wenery
A ponoć moim krewnym był żołnierz-poeta Co za Kościuszki szyj chciał biskupów, magnatów Ach czyżbym po nich przejął jakobiński nietakt I czci brak dla błękitnej krwi i purpuratów?
Nie słychać o mym rodzie w Noc Listopadową I nie zasilał chyba styczniowych patroli Z Syberii żaden z moich z posiwiałą głową Nie wracał, by napisać księgę swych niedoli
Za to jakiś zmarznięty francuski gwardzista Miło ogrzał się w jednym z litewskich powiatów A znów Tatar Potockich czarnym okiem błyskał Do stołecznej działaczki "Proletaryatu"
Najświeższe drzewa rodu mojego gałązki Spłonęły za murami w Getcie i w Powstaniu Lub w powojennym gruncie przyjęły się grząskim I wypuściły pączek - o nim w jednym zdaniu:
Chodziłem do kościoła - oglądać witraże W komunistycznej szkole miałem same piątki Od dziecka byłem głodny podróży i wrażeń Nieświadom, że to złego miłe są początki
Nie mam blizn po kajdankach, napletek posiadam Na świat przyszedłem w czepku, nie pod ułańskim czakiem Po dekadzie wygnania - polskim jeszcze władam Proszę więc o dokument, że jestem Polakiem
Nie ma blizn po kajdankach, napletek posiada, Na świat ten przyszedł w czepku, nie pod ułańskim czakiem Po dekadzie wygnania - polskim jeszcze włada Prosi nas o dokument, że jest Polakiem!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.