Umierał towarzysz niewoli w Razaniu Umierał w milczeniu, wszyscy wokół spali. Dziesięciu leżało na jednym posłaniu, Czekałem, aż umrze, bo miał ciepły szalik.
Dostał go, gdy uciekał z obozu w Majdanku I błądząc po lasach trafił do AK. Nosił go wtedy jeden z partyzantów, którzy go znaleźli dziesiątego dnia.
Ten partyzant zginął za Niemcem w pogoni, Gdy front już się zbliżał i wschód łuną lśnił. W partyzanckim spadku dostał szalik po nim I broń, którą potem złożyć - rozkaz był.
W szaliku tym wzięli go wyzwoliciele I zawieźli nocą na lubelski zamek. Potem krótki etap i w godzin niewiele Znowu się przed nim otworzył Majdanek.
Tam czekał na wyrok bez sądu, bez słowa Czytając bez słowa swoje własne znaki. Lecz inna strażników na wieżyczkach mowa I nocą zimniejsze bywały baraki.
Co dzień swoją przyszłość czytał w dwóch kamykach: Czarny - wschód, biały - to w Polsce zostanie. Potrząsał je w dłoni i oczy zamykał: Takeśmy się razem znaleźli w Riazaniu.
Czekałem, aż umrze, kiedy wszyscy spali Trochę myśląc jak łatwo człek bez śladu znika. A potem przysnąłem. Wtedy go zabrali. Rano widziałem trupa. Był już bez szalika.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.