Żyło raz przyjaciół dwóch; Jeden mieli smak i słuch I na świat patrzyli takim samym wzrokiem; A na świecie wojna trwała; Wojna ludzi rozdzielała; Oni cało szli przed siebie równym krokiem:
Razem naciskali spust; Razem brali chleb do ust I do domów list pisali w jednej chwili; Walczyć wspólnie było raźniej; Gdy wokoło krwawe łaźnie; A po łaźniach raźniej kiedy razem pili.
W tym ich mały dramat tkwił: Jeden pił i drugi pił; Lali w gardła co popadło równocześnie; Lecz choć razem wypijali; W jednej chwili zakąszali; Jeden później się upijał drugi wcześniej;
Któryś z nich zobaczył raz Słup, na który zaraz wlazł - Milczą dzieje czy był trzeźwy czy pijany; Wtem krzyk straszny przyjaciela: Złaź! Zobaczą i zestrzelą! Gdzie i po co!? Na dół złaź! Na boskie rany!
Czemu zaraz mam być trup? To jest bardzo dobry słup; Żeby móc poszerzyć sobie horyzonty! Patrzę w górę i na boki I niekiepskie mam widoki; A poza tym sięgam wzrokiem ponad fronty!
Ale ja o ciebie drżę! Złaź tu do mnie, błagam cię! Woła druh i odbezpiecza broń w rozpaczy: Dla twojego dobra przecież Towarzyszę ci po świecie! Dla mnie przyjaźń zawsze przyjaźń będzie znaczyć!
Palca spust posłuchał i Spod chmur ciemnych w barwie krwi Spadł jak worek ten co szukał śladu gwiazd; Nikt się nigdy nie dowiedział; Co zobaczył gdy tam siedział - Słup, jak słup - a przyjaciela ma się raz!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.