Monachijskie buki z szarych powiek łzy Nie utoczą, póki jesteś z nami Ty. Lecz gdy Cię wśród nas zabraknie, Kto zapragnie, kto załaknie, By wróciły dni… wróciły dni… wróciły dni?
Ty – to metafora i wspomnienie dni, Które ledwie wczoraj upływały w krwi. Kogo zechcesz proś do tańca, Przecież prawem jest Powstańca, By mógł ziścić sny… mógł ziścić sny… mógł ziścić sny.
Spójrz na żółte zdjęcie – sama czerń i biel – Miałeś przecież wzięcie, miałeś przecież cel. Zgódź się, że do tego celu Dziś następców strzela wielu Twych – na przykład ja, na przykład on, na przykład Zdzich.
Dziś, śpiewając „sto lat”, myśleć trzeba wprost: Braknie nam Gogola, by opisał nos. Próżne moje twórcze męki Wobec zaciśniętej szczęki, W której polski głos i polski los… i polski los.
Monachijskie buki zamykają cykl – Tej akurat sztuki nie powtórzy nikt. Wacku, w liści tych szeleście Zdałoby się lat ze dwieście, By pociągnąć łyk, ojczyzny łyk, wolności łyk.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.