Popatrzcie na mnie, jak wsparty na łokciu Do ust podnoszę kielich z gęstym winem, W uszach mi lutni akordy brzmią słodko, Ciało opływa kosztowna tkanina. To nie owoce na złotej paterze Po to, by w chciwym spożyć je pośpiechu. To moja rozkosz, którą wciąż odwlekam Na blask ich kładąc mgłę oddechu.
Spójrzcie na dłoń mą wypielęgnowaną, Na ciało jasne, które nie zna potu, Na słodką siłę w ramionach schowaną Jak skrzydło zawsze gotowe do lotu. Spokój i słodycz otacza mnie płodna, Wola w mym ciele tkwi jak pestka w śliwce, Woń piękna, kształty i dźwięki łagodne. Oto zasady świata, w którym żyć chcę.
Popatrzcie na mnie, jak nagły ruch głową Uroczo wzburzył mi nad czołem włosy. Czuję w mych oczach błysk czarnych winogron, Na wargach wilgoć wina, w którym je umoczę. Pod skórą krąży lekki deszcz podniety Leniwie ciała pytając czy pozwoli, Lecz ono szuka tylko kształtów pięknych, Jak krwawy granat, gdy się go rozkroi.
Patrzcie wy na mnie, bladzi, zakurzeni, W drżeniu pożądań szukający swoich. Prawdziwa rozkosz jest w czystej czerwieni, Którą ocieka rajski owoc w dłoni. Patrz na mnie ty, który takich rozkoszy W całym swym życiu nie zaznasz i pół; Ścierając kwaśny pot z zamkniętych oczu, Gdy zarzygany głową bijesz w stół.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.