Papo Jeszcze tu nie jestem miesiąc, a już wszystko wyrozumiem, miasto owszem ale w telewizji ładniej wyglądało. Każą tutaj tylko czytać, no a czytać przecież umiem, więc mnie niczym nie nastraszy ten uniwersytet cały, Klasy tak jak w szkole zbiorczej tylko biedniej urządzone, tak w ogóle to pieniądzem śmierdzi tutaj nie specjalnie,
Tylko aula taka hala, ale drzewem wyklejona jak w remizie czy kościele to wygląda trochę fajniej. Tu mnie rektor indeks dawał, a wyglądał jak ksiądz proboszcz i śpiewali jak w kościele, tak że w ogóle nie narzekam Nie wiem skąd was zna ten lektor, ale mówił dużo o was, żeście niby mnie tam u Was wychowali na człowieka. Mieszkam tu w akademiku, taki hotel dla studentów, pokój większy ciut od chlewa, ale jest nas tylko 4. Tamtych 3 zdechlaki jakieś, chore są więc nie chwale się tu, tylko sobie jeść kupuję, lecz doślijcie mi papierek. Zapisałem się do takich, co tym interesem kręcą, mówią, że się to opłaca i pomaga w studiowaniu, muszę składki płacić, chodzić na zebrania i nic więcej, za to wezmą pod uwagę mnie przy każdym typowaniu Mówią że jak wytypują, to zbić można szmal nie wąski i tak samo bez kolejki można dostać tu mieszkanie, lepsze to niż trzymać świnie, bo się nie ubabrzesz w łajnie tylko w samym tym że jesteś - swoje masz wyrachowanie. Wszyscy są tu trochę głupi, trudno wyczuć, o czym mówią, po 10 cisza nocna, ci gadają jakby w strachu, Ja tam w nocy śpię, w dzień czytam i wykładów wszystkich słucham, liczą ze mną się Ci ważni, na nie ważnych kładę lachę.
Stach, pieniądze Ci posyłam jak żeś chciał, na dziewuchy nie wydawaj przyjdą same, ale sobie nic nie żałuj będziesz miał, już się o to postarają tata z mamą, ty na świnie nie wyrzekaj swoje wiem, tam uważaj, bo studenci są złodzieje, ucz się matka ci posyła miód i dżem, przyjedź wczesną wiosną do dom to zasiejem, ucz się dobrze, często pisz, całuje Cię, tego rektora, co żeś pisał to nie znamy, ale żeby człowiek nie obraził się to przez ciebie gęś na gwiazdkę posyłamy, nie pisałeś jakie tam kościoły są, módl się co dzień, nie ma to jak słowo Boże, kiedy Bóg odbierze Ci opiekę swą to Ci wtedy żaden rektor nie pomoże.
Tato, to ty nie wiesz, to na jakim ty świecie żyjesz, kto teraz trzyma świnie, albo sieje wczesną wiosną, ja tu cała politykę w małym palcu mam i tyle, miejsce swoje odnalazłem, i na miejscu siedzę mocno, na mnie i podobnych do mnie przyszłość kraju Ci spoczywa, czy wy chociaż wiecie na wsi, co to jest egzekutywa,mnie tu męczą że mam ojca, który ziemi źle używa, weź ty się skolektywizuj, nie ma to jak kolektywa, wiosną chyba nie przyjadę, bo mam kilka egzaminów, muszę znowu więc poczytać, bo ostatnio tylko działam, wszyscy tutaj mnie szanują, bo mi w piciu nikt nie wstrzyma, szkoła twoja i stryjecznych bardzo mi się tu przydała, Boga w sercu mam i tyle, po co chodzić do kościoła, muszę bardzo się pilnować mają tutaj taką listę, na rolnictwie jak nikt znam się i partyjna czeka szkoła, tak co ty byś stary na to jakby syn twój był minister, na dziewuchy ani grosza, tak zjechałem jednej tyłka, że się sama teraz prosi, biorę kiedy potrzebuje, zdrowy jestem, dobrej myśli, z tym rektorem to pomyłka,bo to zwrot był retoryczny, zjadłem gęś z dżem dziękuję, łatwo tutaj się pokazać, tu każdy sobie lekceważy swoje obowiązki i nic nie zrobi za cholerę, wystarczy wsłuchać się i schylić żeby mieć, a im się nie chce. Mówię wpisz się na kolektyw bo blokujesz mi karierę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.