Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach Na dwóch bliźniaczych zamieszkałem skałach.
Trzymam się obu w ciszy i zawiei - Skały rozpaczy i skały nadziei.
Obie prastare i obie rzeźbione Siłą żywiołów nieświadomych znaczeń; Skałą rozpaczy - nadzieje stracone, Skałą nadziei - przetrwane rozpacze.
Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach Na dwóch bliźniaczych zamieszkałem skałach.
Od świtu do zmierzchu, od zmierzchu do świtu Na skale grozy i skale zachwytu.
Obie potężne i obie wspaniałe Wbrew horyzontom posągowe pozy; Na skale grozy - zachwyty zwietrzałe, W skale zachwytu - ciemna ruda grozy.
Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach Na dwóch bliźniaczych zamieszkałem skałach.
Czekały przecież na mnie od początku: Skała szaleństwa i skała rozsądku.
Obie lekarstwem przeciw nudzie ducha, Obie modlitwy godne i przekleństwa; W skale szaleństwa - rozsądku grań krucha, W skale rozsądku - jaskinie szaleństwa.
Po sztormach, burzach, nawałnicach, szkwałach Na dwóch bliźniaczych zamieszkałem skałach.
Jedna na drugiej lustrem i wyrzutem, A przecież z jednej energii wyklute.
Łączy je w głębiach niewidoczny korzeń Którym na trwałe w sedno bytu wbite; Tam, gdzie rozsądek - rozpaczą i grozą nadzieja - szaleństwem, szaleństwo - zachwytem.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.