W wilgotnym cieniu ponurego domu, Na rozrzuconych oślizgłych kamieniach, Żebrak przyklęknął cicho po kryjomu Trzymając kartkę: "ślepy od urodzenia"
Dwa kroki dalej w publicznym szalecie (Ściana z pisuarem ręcznikiem i kołkiem) Chwieje się głowa drzemiącej kobiecie Skulonej między kiblami a stołkiem
A ja marzę z nosem w niebie, Wielkie myśli w sobie noszę, Więc gdy znajdę się w potrzebie - Braknie mi pięćdziesiąt groszy. Nie dostrzegam też żebraka, Obojętnie mijam domy, Patrzy na mnie ze zdziwieniem, Choć jest przecież niewidomy...
Gdy teraz chodzę łapiąc myśli wątek W tym miejscu niechętnie przystaję, Bo niewidomy uciułał majątek Wyjechał łobuz gdzieś hen na Hawaje
Nie ma już także babki klozetowej; Są sprytni ludzie co swym życiem rządzą: Poszła nareszcie po rozum do głowy, Z pięćdziesięciu groszy zrobiła pieniądze.
A ja ciągle w kręgu marzeń Chodzę po ulicach dumny Obok toczy się bieg zdarzeń Obojętny bezrozumny Cóż to że mam figę z makiem Z tego poruszania głową Zawsze mogę być żebrakiem, Albo babką klozetową. Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|