Mam czarno-biały świata obraz, Rzecz ponoć bardzo to niedobra, Bo może jeszcze wróg się obra- Zić, że nic widzę w nim partnera. Przez to mozaika mi umyka Wewnętrznych wstrząsów polityka, Którego bezlitośnie tykam, Znaszam, oczerniam, poniewieram.
Cieszy mnie krytyka tak szczera, Bowiem dowodzi, że docieram Do tego, o co chcą się spierać Ludzie myślący, a więc - żywi. Gdy nagła bierze mnie cholera, Lub, kiedy już bezsilność zżera, Jest coś, w czym łatwo powybierać - Wszechłagodzący relatywizm.
Nie całkiem jest cywilem - cywil, Nie tacy białowłosi - siwi, Nie-obrzydliwi - obrzydliwi, Lecz w końcu wszyscy mili Bogu: - Zdają się mówić ci poczciwi, Jakby nie wiedząc, że ich cywi- Lizacja każdą myśl wykrzywi, A Bóg ich Bogiem - Dekalogu.
Zawsze tęsknotą ludzi małych Porządek świata będzie stały, Wieczne sojusze i podziały Choćby najwyższej ceny warte; I to jest obraz czarno-biały, Jakby się mrówki dogadały, Ze wspólnym domem ich wspaniałym Ma jedno być mrowisko - martwe.
A w mojej bieli - migotliwe Barwy ratują to, co żywe, Co moja czerń obraca wniwecz, Jak, kiedy światła nagle gasną. Dusze subtelne i wrażliwe Nie chcą uwierzyć w byt kontrastów - Ja z pragnień - jedno mam żarliwe: Móc widzieć ciemność Widzieć jasność.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.