Tak, mam coś w sobie z Cortazara, Coś z niemowlęcia, coś ze starca, Mleczną biel tkanki, krwi amarant, Ot - pół człowieka, pół - padalca.
W jednej istocie larwa, mumia, Mieszkaniec głębin, badacz mielizn, Którego głowę łysą, dumną Wieńczy pióropusz krwistych skrzeli.
Aztecki - ptasi i jaszczurzy, Trochę nikczemny, trochę święty, Jak lud, o którym świadczą gruzy Piramid dżunglą porośniętych.
Żre was ciekawość i odraza: - Taki człowieczy, choć nieduży, Nijaki, jak na okaz płaza... - Wszyscyśmy płazy w gwiazd kałuży.
Krok w tył w gonitwie ewolucji Znaczonej ślepym wszak wysiłkiem - Zamiast się dręczyć bytem ludzkim Wpełzłem w odmętów łono chyłkiem.
Tu - Kontemplator Prądów, Sternik (kompas od nosa do ogona) - Jestem w zasadzie wszystkożerny, Nieskłonny wskutek postu skonać.
Bez końca umiem trwać w bezruchu Wsparty łapkami na otchłaniach Podobny do mitycznych duchów, Bez których niewart sen - posłania.
Karmi mnie Wielki Akwarysta, Który wszelaką ma padlinę, Otacza mnie tęczowy kryształ... I nie wiem tylko - czemu ginę.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.