Jak okiem sięgnąć opadają wody Dno obrzydliwie śliskie się wynurza W ruinach grodów alg się chwieją brody Bezptasia cisza, rybia śmierć w kałużach.
Na szczycie góry w Arce skamieniałej Stoimy w szoku przesiąknięci wstrętem Po długiej walce z burzą, wichrem, szkwałem Śmieszni jesteśmy pyszniąc się okrętem.
A przecież mamy dosyć swoich twarzy Co do historii przejdą tak czy owak Każdy z nas własną wersję ma wydarzeń I nie raz w myślach już ją ubrał w słowa.
Patrzymy więc na siebie podejrzliwie I odzyskany świat nam znika z oczu Gniew nas ożywia w miejsce pięknych zdziwień Bóg z ust zgłodniałych śliną nam się toczy.
Cóż, pora iść; epoka nowa dnieje W której się każdy z nas sternikiem mieni. Kończymy naszą sławną Odyseję By się niezgrabnie ślizgać wśród kamieni.
W świat wypuszczone drapieżników pary Już węszą pierwszy łup - istnienie słabe. Idziemy żyć od nowa w rytmie starym Żeby zbudować naszą Wieżę Babel.Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.