Sieję zło
Pierdyliony hektolitrów ślepej złości Nieodpłatnie temu światu oferuję. Absorbuje mnie do szpiku kości Dziki wkurw i nic nie widzę, nic nie czuję Chirurgicznie poprzegryzałbym tętnice, Zgrabnym strzałem wbił Ci jaja po migdały Wsadził w dupę rozpaloną tępą szpicę, Poćwiartował od łysiny po sandały.
Chociaż wcale nie chcę to, Sieję zło (i zbieram zło)
Zimnym kolcem złośliwości i sarkazmu, Trafiam w punkt, co rani, wkurwia Cię i boli, Jednym słowem doprowadzę Cię do spazmu, Sprawię, że Ci równo w dekiel przypierdoli. W sadystycznym, chorym upojeniu Rosną pięści, bzdury, słowa i pazury, W człowieczeństwa instynktownym podtopieniu Obszczekuje wszystkie dziury kundel bury
Chociaż wcale nie chcę to, Sieję zło (i zbieram zło)
Sterowany neuronami nienawiści, Które zawsze pobudzone krążą płytko, Mechanizmów mej psychiki programiści Pogrywają ze mną ewidentnie brzydko. Z najeżonym, przerażonym, wiecznym cieniem, Gdy przeszywa ciało wściekła błyskawica, W głębi serca czuciem, chceniem i wejrzeniem, O nirvanę cicho skamlę do księżyca…
Chociaż wcale nie chcę to, Sieję zło (i zbieram zło) Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa. |
|