Czytamy w prasie i w radiu słyszymy: Cywilizacji postęp nas wyniszcza Wiotczeją mięśnie, tracimy kończyny A w środku mamy, ech, po prostu same zgliszcza
Gdzieś w perspektywie kompletny sił zanik Farmakologia ratuje nas bez skutku I tacy wiotczejący, zdegenerowani Jeden po drugim wymrzemy pomalutku
Mnie jednak jakoś ta wizja nie przeraża Bo gdy na przykład szybę stłukę w windzie To osobiście z drzwiami mknę do szklarza Bo przecież do mnie szklarz za nic nie przyjdzie
Ta winda to mój przyrząd ukochany: Nieruchomieje, a często zdarza się to Ja dzięki windzie jestem wciąż wytrenowany Gdy z zakupami gnam na ósme piętro
Kran naprawiając, ćwiczę mięśnie dłoni W drzwiach tramwajowych podciągam się w bicepsie A jeszcze przedtem muszę tramwaj ten dogonić I dzięki temu mam łydy coraz lepsze
Mam sport na co dzień, nieprzerwany trening Pewnym nietaktem jest więc ten złowróżbny hałas My nie jesteśmy tacy strasznie rozpieszczeni Gdy wciąż od lat chwilowo coś nie działa
Byś może komuś zanika jakiś organ Zrozumcie jednak, kochani żurnaliści Tym kimś być może jakiś Mister Morgan A Kowalskiego to po prostu nie dotyczy
Wstrzymajcie słońce, ruchome ruszcie schody Temu szklarzowi ze szkłem przyjść do mnie każcie Wysokim piętrom dostarczcie w kranach wody - Dopiero potem nas cywilizacją straszcie!Teksty umieszczone na naszej stronie są własnością wytwórni, wykonawców, osób mających do nich prawa.